Sama
historia sztucznego oświetlenia jest bardzo interesująca. Od pierwszego użycia polan z ogniska, które dały początek łuczywom, poprzez lampy oliwne, świece i pochodnie, aż do lampy naftowej i żarówki, człowiek zawsze starał się rozświetlić ciemność i ułatwić sobie funkcjonowanie w nocy, aby jednocześnie nie dopuścić do
spania w dzień.
Światło świec starano się wzmocnić stosując wieloramienne świeczniki – kandelabry i kinkiety. W XVII wieku elementem składowym kinkietu stały się dodatkowo wklęsłe lustra, których zadaniem było zwielokrotnienie blasku świec.
Z czasem zmieniał się także
materiał, z którego wytwarzano świece. Aż do XIX wieku wybór był prosty. Dostępny był bowiem tylko wosk pszczeli do celów liturgicznych i ludzi zamożnych oraz łój dla biedaków. Jakość płomienia świecy łojowej pozostawiała wiele do życzenia a jej zapach nie był zbyt przyjemny. W 1835 roku wynaleziono tańszą i pozbawioną tych wad
stearynę.
Warto jednak zwrócić uwagę na
lampy olejne. Od starożytności do czasów rensansu nie zmieniła się zbyt wiele. Jedyną innowacją było unieruchomienie wcześniej swobodnie pływającego knota. Po zmianach budowy i konstrukcji lampy olejnej stworzono l
ampy gazowe, a nieco później
lampy naftowe.
Pewne zmiany w budowie lampy olejnej próbował wprowadzić sam Leonardo da Vinci, ale dopiero w XVI wieku włoski uczony
Girolamo Cardano, umieścił zbiorniczek z olejem powyżej płonącej końcówki knota, co poprawiło jego nasycenie paliwem znacznie zwiększając jasność płomienia lampy.
Pod koniec XVIII wieku
Antoine Quinquet jeszcze bardziej udoskonalił lampę olejną, wprowadzając szklany kominek nad płomieniem. Prawdziwym innowatorem okazał się natomiast
szwajcarski chemik Aime Argand , który wpadł na pomysł, aby doprowadzić od dołu powietrze do zwiniętego w rurkę knota z plecionki bawełnianej.
Skonstruowany w 1784 roku palnik znalazł później zastosowanie również w lampach gazowych i naftowych. Usprawnienie procesu spalania w połączeniu z kominkiem spowodowało aż
sześciokrotny wzrost jasności płomienia. Dodatkowo po raz pierwszy doszło do tego, że koniecznym elementem lampy stał się klosz, którego zadaniem była ochrona oczu przed blaskiem, a nie płomienia przed zgaśnięciem.
W 1800 roku francuski zegarmistrz Guillaume Carcel zastosował w lampie olejnej
mechanizm zegarowy tłoczący paliwo do palnika. W 1853 roku natomiast Ignacy Łukasiewicz skonstruował lampę naftową, która była pobocznym produktem prowadzonych przez niego prac nad destylacją ropy naftowej. Nafta była bez porównania tańsza i wydajniejsza niż stosowane wcześniej oleje i ich mieszaniny.
Nafta miała tylko jedną poważną wadę, a mianowicie napełnione nią
lampy olejowe często eksplodowały. Dlatego właśnie konieczne było opracowanie nowego typu lampy o iście „pancernej” konstrukcji. Lampa naftowa składała się z metalowego zbiornika na naftę, na który to zbiornik była nakładana metalowa rura z wyciętymi otworami, w które była włożona przezroczysta mika (rodzaj minerału).
W dolnej i górnej części cylindra umieszczono otwory zapewniające
dopływ powietrza i odprowadzanie spalin. W cylindrze na wysokości okienek znajdowała się płonąca końcówka zanurzonego w zbiorniku knota. Do oświetlania próbowano używać też innych paliw.
Tak powstały
karbidówki – lampki w których jako paliwa używa się
acetylenu, czyli gazu powstałego w wyniku reakcji karbidu z wodą. Karbidówki były małe, przenośne i dość bezpieczne, stąd też zrewolucjonizowały pracę w górnictwie. Wydzielały jednak dość nieprzyjemny zapach, dlatego w domach niechętnie ich używano.
W 1792 roku William Murdoch zastosował do oświetlenia własnego domu inną lampę gazową. Tym razem była to
lampa zasilana gazem uwolnionym w procesie produkcji koksu, który to gaz koksowniczy nazywano następnie gazem miejskim. Również te lampy nie sprawdzały się na szerszą skalę w domach prywatnych. Tym razem na przeszkodzie stanęły trudności związane z doprowadzaniem gazu do budynków. Były jednak miejsca, gdzie lampy gazowe sprawdziły się świetnie, czyli głównie hale fabryczne oraz ulice.