Najczęściej stosowaną w Polsce metodą
manipulowania klientem jest technika określana jako gra nazwą (ang. name game). Metoda ta składa się z kilku etapów, które w efekcie mają doprowadzić do
maksymalizacji zysku dla sprzedawcy i producenta, zaś często bywają przykre w skutkach dla konsumentów.
Praktyka ta zaczyna się już na etapie produkcji materaca. Notorycznie bowiem obserwuje się, że dokładnie
ten sam materac sprzedawany jest do różnych sklepów pod różnymi nazwami pod marką producenta, a niekiedy dodatkowo pod marką własną sklepu.
Pozwala to na
stworzenie złudzenia niedostępności polecanego przez nieuczciwego sprzedawcę materaca w innych sklepach. Te bowiem posiadają go
pod inną nazwą i z inną ceną, a także z innym opisem, o czym jednak tacy sprzedawcy nie informują.
W
sklepie z materacami pierwsze pytanie dotyczy niemal zawsze
budżetu, jaki posiadamy na zakup. Następnie większość sprzedawców zasypuje nas
anegdotami z rzekomo swojego życia, które często są do siebie
w różnych sklepach łudząco podobne. W atmosferze przyjaźni oferuje nam się najczęściej
dwa modele materaców. Jeden odpowiada naszemu budżetowi, zaś drugi znacznie poza niego wykracza.
Sprzedawca zachwala jednak zalety tego drugiego i wskazuje na unikalność oferty. Zapewnia, że sam
śpi na tym materacu i jest z niego zadowolony. W końcu zaś informuje, że na ten pierwszy materac, produkowany przez
czołowego producenta, nie może udzielić nam żadnego rabatu. Ten drugi zaś, sprzedawany pod marką własną sklepu, sprzedać może nam
z dużym rabatem. Różnica w cenie dwóch materaców pozornie maleje.
Najczęściej mniejsza różnica w cenie między tymi dwoma materacami powoduje, że konsument dokona
zakupu drugiego materaca w cenie niewiele wyższej niż pierwszy materac. W rzeczywistości bardzo często są to
dokładnie te same materace, ale sprzedawane pod dwiema różnymi markami i nazwami. Techniki sprzedażowe oparte na psychologii pozwalają więc na znaczne zmaksymalizowanie zysku. Choć są one
zakazane w niektórych krajach, w Polsce nadal nie wzbudziły niepokoju Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Podobną praktyką jest stosowanie do
pianek poliuretanowych nazw własnych producentów, którzy następnie zaprzeczają, iż są to tego rodzaju pianki. Często również sprzedawcy materacy próbują wmawiać konsumentom, że dany rodzaj pianki, a przede wszystkim
pianka termoelastyczna typu visco, to nie pianka poliuretanowa. W rzeczywistości prawdopodobnie wszystkie
materace piankowe wyprodukowane są z
pianek poliuretanowych.
Te, o ile są europejskiej produkcji i posiadają stosowne certyfikaty jakościowe, są w pełni
bezpieczne dla zdrowia. Jednocześnie ich transport powinien odbywać się w sposób, który nie zmieni ich właściwości. Jak bowiem wskazują wyniki badań,
aż do 25% komórek pianek poliuretanowych zrolowanego materaca ulega degradacji.
Jego przetrzymywanie w tej pozycji przez co najmniej kilka dni zwiększa ten odsetek nawet
do 35%. To zaś skraca żywotność materaca o połowę, a dodatkowo może powodować, że po otwarciu
nie wróci on do pierwotnego kształtu. Tymczasem wielką niewiadomą pozostaje dla nas to, przez ile tygodni lub miesięcy
sprasowane i zrolowane materace przechowywane są w magazynach producentów czy sklepów. W takich warunkach nawet
najlepszy materac nie będzie miał szansy zachować właściwości.
Chcąc utrzymać
najwyższą jakość oferowanych produktów, specjaliści w Onsen Sleeping podjęli decyzję o przechowywaniu i doręczaniu materaców w zupełnie innej formie. Dlatego też najlepsze
materace oferowane przez Onsen Sleeping nie są prasowane i rolowane, ale ręcznie składane na pół dopiero w dniu wysyłki.
Nasze materac
złożone na pół nie muszą być natychmiast
rozpakowywane przez klienta, bowiem w tej formie być przechowywane nawet przez
6 miesięcy bez żadnego uszczerbku dla
pianek poliuretanowych, jakie się w nim znajdują. Ich
parametry jakościowe powodują, że powrócą one do
pierwotnego kształtu i zachowają swoje
właściwości nawet po dłuższym czasie przechowywania.